Na weekendowy warsztat w Krakowie dotarłam zmęczona tygodniem i z niesprecyzowanymi oczekiwaniami. Jak często bywa w takich sytuacjach, mimo początkowej niepewności, spotkanie okazało się pod wieloma względami wyjątkowe. Po pierwsze przypomniałam sobie, jak to dobrze być wśród osób, które myślą podobnie, widzą siebie nawzajem i czują się ze sobą na tyle bezpiecznie, by po prostu być sobą. Nawet w moim uprzywilejowanym świecie cishetero kobiety nie jest to oczywistość. 

W małej grupie, w niewielkim pomieszczeniu, w towarzystwie osoby psiej drzemiącej na kanapie, pracowaliśmy nad nową kampanią o transpłciowości. Dla osób uczestniczących nie był to pierwszy raz, większość z nich ma doświadczenie życia jako osoba transpłciowa lub niebinarna. Rozmawiałyśmy o tym, jak najczęściej mówi się o różnorodności płciowej w mediach, w polityce, online. W tym o narracjach jawnie anty-trans i o bardziej przychylnych materiałach, które jednak zazwyczaj skupiają się na systemowej opresji i historiach rodziców i opiekunów osób transpłciowych, zamiast na nich samych. 

Konkluzja zapadła właściwie jednomyślnie. Po latach czytania i słuchania o dyskryminacji, osoby transpłciowe chcą trans radości. Trans radości, która jest pełnoprawną częścią doświadczenia osób różnorodnych płciowo, a tak często się ją pomija. Tymczasem powodów do trans radości są miliony. Daje spokój, siłę, wolność ekspresji, jest osobistą rewolucją, ulgą i odwagą. W ramach kampanii „Miliony powodów do trans radości” o tym, czym jest dla nich trans radość opowiedziały osoby ze społeczności. 

Wszystkie definicje były wyjątkowe, ale niektóre zatrzymały mnie na dłużej. To między innymi słowa o uniwersalnym, ludzkim doświadczeniu. O teoretycznie zwykłych sytuacjach z codziennego życia, uczuciach, problemach. Zresztą lepiej o tym aspekcie trans radości opowiedziała sama Angela: „transradość dla mnie to docenienie tego, że istnieję i jestem taką jaką jestem, żyję wśród ludzi, cieszę się, bawię się, robię zakupy, mam osoby sąsiedzkie, spotykam się ze znajomymi, biorę udział w życiu społecznym, mam wiele uczuć, przeżywam, boję się, czasem płaczę, kocham, uprawiam seks i mam wiele problemów, które mają ludzie dookoła mnie”.

Były też słowa o sile, która płynie z autentyczności. O życiowej energii, która wyzwala się nawet po latach stagnacji. Dla mnie to też słowa o wyjątkowej odwadze: „w wieku 30 lat miałam dobrą pracę, mieszkanie, żonę i nic więcej do osiągnięcia w życiu. Co prawda nie czułam się jakoś źle, ale nie czułam się też dobrze” – skomentowała Sara. – Teraz po prostu chce mi się robić rzeczy. Chce mi się uczyć języków, zadbać o siebie, podróżować, spotykać z ludźmi. Dodatkowo mogę na siebie spojrzeć w lustrze. Bycie na zdjęciu nie jest dla mnie cierpieniem, a ilość selfie które mam w telefonie czasem jest przytłaczająca” – dodała.

Zmiany w ciele, jako źródło trans radości opisał też Arlo. To krzepiąca przeciwwaga dla medialnych doniesień o trudach tranzycji: „trans radość to zobaczenie pierwszego ciemnego włosa na twarzy czy brzuchu, słyszenie od znajomych, z którymi długo się nie widziałem, że głos już się zmienia. Kilka lat wcześniej nawet nie pomyślałbym, że kiedykolwiek odważę się być sobą, nie myślałem nawet, że rozpoczęcie terapii hormonalnej sprawi, że będę aż tak szczęśliwy”. 

Wolność ekspresji poprzez strój podkreślił Daniel: “to odwaga by wyjść w oryginalnym, wyróżniającym się, niepasującym do mojej płci przypisanej ubraniu, i nie przejmować́ się – ba nawet nie zauważać́ – krzywych spojrzeń”. 

Te i inne opowieści osób transpłciowych o chwilach dumy, szczęścia i zadowolenia to serce kampanii, która trwa właśnie m.in. m.in. w mediach społecznościowych Queerowego Maja czy na ulicach Krakowa i na ulicach Krakowa. Na stronie queerowymaj.org/zdumienie można też dopisać własne.

Jestem wdzięczna za to, że mogłam poznać choć część tych historii i obiecuję je w sobie pielęgnować <3. Praca przy projekcie skłoniła mnie też do zastanowienia się nad tym, jak mogę wesprzeć odczuwanie radości w życiu własnym i bliskich, również jako osoba sojusznicza. 

Szczególnie ciepło myślę o Marze, któro w poetycko-obrazowy sposób opisuje swoje doświadczenie. I z tymi słowami Was dziś zostawię: „odczuwanie trans radości jest dla mnie jak bycie okrytym miękkim kocem w zimny dzień. Jestem gotowe na chłód i dyskomfort i nie spodziewam się ulgi. Gdy jednak następuje, dopada mnie krótki moment zaskoczenia, po którym każdy mięsień w moim ciele się uspokaja. Uśmiech nie schodzi mi z twarzy, a w sercu pojawia się nadzieja, że może znajdę kiedyś swoje miejsce w świecie”.

Powodów do trans radości są miliony! Opowiedz o Twoich na: queerowymaj.org/zdumienie. Na stronie projektu znajdziesz też nasz najnowszy raport, informacje o współpracy międzynarodowej i przydatne narzędzia dla osób dziennikarskich.

Projekt „Widoczne zdumienie. W kierunku akceptacji różnorodności płciowej”, realizowany przez Queerowy Maj, jest finansowany przez Islandię, Liechtenstein i Norwegię z Funduszy EOG i Funduszy Norweskich w ramach Programu Aktywni Obywatele – Fundusz Regionalny.

Autorka: Kasia, uczestniczka grupy roboczej, specjalistka komunikacji